środa, 14 marca 2012

rozdział czwarty


- Gabriel, zejdź na dół, śniadanie czeka! Poza tym spóźnisz się do szkoły! - Po ostatnim zdaniu otrzeźwiałem. Bo to dzisiaj. Dzisiaj idę do nowej szkoły. O nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Ja nigdzie nie idę! Po co wymyślili coś takiego jak szkoła...
- Gabriel, ja nie żartuję! Jak zaraz cię tu nie będzie, sam po ciebie przyjdę! - słysząc słowa wujka owijam się szczelnie kordłą od stóp aż po głowę i próbuję nie myśleć. Właśnie w tym momencie słyszę kroki i czuję jak ściąga ze mnie kordłę, a potem wywleka mnie za rękę pod prysznic.
Siedzę ubrany i jem śniadanie najwolniej jak potrafię. Aż się zdziwiłem, że umiem jeść aż tak wolno! Tylko teraz spóźnię się do szkoły...



Właśnie dlatego ubrałem kurtkę i buty w ekspresowym tempie, co spowodowało, że zapomniałem pieniędzy na drugie śniadanie. Biegłem na przystanek autobusowy, i co? Uciekł mi autobus! Niech go szlag! Więc musiałem iść na piechotę, a co za tym idzie, nie dotarłem do szkoły na czas. Po drodzę potknąłem się kilka razy. Wbiegłem do szkoły jak poparzony i zaniosłem kurtkę do szatni. Chyba było już dobrze po dzwonku, bo na korytarzach panowała grobowa cisza i nikogo nie było. Pognałem szybko na górę, a kiedy już odnalazłem salę, bez zawahania otworzyłem drzwi... Chyba zbyt gwałtownie, bo cała klasa przeniosła na mnie zdziwiony wzrok, nie mówiąc już o nauczycielce, która wyglądała jakby chciała zabić mnie wzrokiem niczym bazyliszek.  

- P-przepraszam za spóźnienie... - muszę niezwykle śmiesznie wyglądać, idąc przez klasę ze spuszczoną głową. To chyba mój najgorszy dzień. Dość, że uciekł mi autobus, spóźniłem się na lekcje, to jeszcze okazało się, że jest lekcja fizyki. Oby fizyczka była odrobinę milsza niż ta z mojej szkoły w Manchesterze. Poważnie, ona się po prostu na mnie uwzięła! - Czekaj, czekaj - zatrzymała mnie gestem dłoni. - Może chociaż byś się nam przedstawił, hm? - mówi do mnie nauczycielka, która zapewne patrzy się teraz na mnie, jak reszta klasy - I opowiedz nam coś o sobie krótko, byśmy mogli cię poznać.
- Nazywam się Gabriel Avery, przeniosłem się tutaj z Manchesteru, ze szkoły Manchester Academy, Moss Lane East - oznajmiłem tak, jak poprosiła mnie nauczycielka, stojąc ciągle na środku pomieszczenia. Ciekawe, kiedy łaskawie pozwoli mi usiąść.
- Dobrze, to jeżeli już powiedziałeś nam o sobie co nieco, to usiądź na wybrane miejsce i zajmij się lekcją.
Tak też zrobiłem. Bezmyślnie notowałem do zeszytu wszystko, co pani zdążyła napisać na tablicy i zmuszałem się do słuchania tego, co mówi, ale i tak wszystko wlatując jednym uchem, zaraz wylatywało drugim. Nie moja wina, że fizyka mnie nie interesuje!
Teraz angielski. Wszystko było w jak najlepszym porządku, dopóki nie miałem problemów ze znalezieniem sali. Pewnie poszedłbym za kimś z klasy, ale wszyscy się rozeszli w swoje strony i to też było pewnym problemem. Więc zostało mi pytać innych, gdzie jest klasa i jakoś w końcu trafiłem. Przynajmniej nie spóźniłem się na tą lekcję.
Zająłem miejsce w pomieszczeniu, które zapewne służyło do przeprowadzania lekcji języka angielskiego i wyciągnąłem z torby zeszyt przeznaczony do notatek. Znów zapisywałem z tablicy jak leciało, nie zwracając na to większej uwagi. W klasie panowała cisza. Ale cisza taka, której nie mogłem znieść. I jak na moje zawołanie, cisza się przerywa, a drzwi do pomieszczenia otwierają się. Do środka wchodzi chłopak. Ma dość krótkie, kruczoczarne włosy, a jego brązowe oczy właśnie oplotły klasę i zatrzymały się na nauczycielu, który wpatrywał się w chłopaka bez zrozumienia. Zgrabnie zarysowane, również ciemne brwi chłopaka, zmarszczyły się.
- A ty co, Peterze? Dobrze, że w ogóle zawitałeś na lekcji. - Oznajmia pan Tolken, już chyba zirytowany jego przybyciem.
- Trener zatrzymał mnie w sprawie jutrzejszego meczu futbolu, przepraszam. - Odpowiedział chłopak. Wiem chociaż, że ma na imię Peter.
- Dobrze. A teraz, z łaski swojej, usiądź i zajmij się lekcją, a raczej jej końcem, może jednak coś z tego wyciągniesz...
Siedzę teraz na ostatniej lekcji, a mianowicie jest to godzina wychowawcza. Pani na początku przedstawiła mnie całej klasie, zresztą dzisiaj już po raz drugi musieli o mnie słuchać... Potem przeszła do spraw dotyczących klasy. Nawet nie pamiętam już o czym mówiła. Marzyło mi się tylko szybkie wyjście z sali, szybki bieg do szatni po kurtkę i równie szybki powrót do domu. A kiedy już zadzwonił dzwonek... Nie wyobrażacie sobie mojej ulgi w tamtym momencie. Momentalnie do mojego życia powróciła radość!
Na prawdę myślałem, że cały pech, który prześladował mnie od rana, minął razem z końcem lekcji... Ale nie, musiało być gorzej! Przez ten poranny pośpiech zapomniałem zabrać klucze od domu i teraz muszę siedzieć i czekać, aż Andrew wróci z pracy. A z tego, co pamiętam, to kończy wieczorem... Więc siedzę tutaj przez kilka godzin i czekam. Ktoś chyba rzucił na mnie jakąś klątwę.
Po kilku godzinach siedzenia na schodach w końcu ktoś mnie zaczepił. I znów na moje nieszczęście - starszy pan, który zaprosił mnie do siebie na "herbatkę i ciastko". Wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że herbata była zbyt słodka, a ciastka suche i niezdatne do jedzenia...

- Na prawdę musisz mi przypominać o niektórych rzeczach, dopóki sam o nich nie będę pamiętał! - krzyczę. - Nie zdajesz sobie nawet sprawy, co ten sąsiad dał mi do jedzenia! Boże! Jak można coś takiego jeść?! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! - No nie! Ja rozumiem, że to jest nudne, ale mógłby mnie chociaż posłuchać dla świętego spokoju!
- Ej, czy to ja zapomniałem kluczy od domu? - Patrzy się na mnie przenikliwie, a usta wykrzywione są w lekkim, ledwno zauważalnym uśmiechu.
Chyba powinienem dać sobie dzisiaj już na wstrzymanie i po prostu zrobić czynności, które zrobić muszę i iść spać. Muszę się wyspać, bo jutro czeka mnie powtórka z rozrywki!


Sekushi

3 komentarze:

  1. Nie czytam slashu (nie moje klimaty), ale moim zdaniem wszystko jest w porządku :). Rozdział odrobinę krótki, ale myślę, że to kwestia czasu i wprawy ^^. Mam nadzieję, że będziesz miała dużo pomysłów i chęci do pisania :). Opowiadanie zapowiada się ciekawie, sam bohater też jest sympatyczny xD. Z błędów zauważalnych - naprawdę piszemy razem :).

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się opowiadanie podoba i ma nadzieję, że niedługo kolejna część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, a co do kolejnej części, to jak najbardziej, niedługo się pojawi. :)

      Usuń